Info

avatar Blog rowerowy prowadzi Keto z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 169749.72 km Jeżdżę z prędkością średnią 25.73 km/h Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

> 200 km

Dystans całkowity:20198.84 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:803:28
Średnia prędkość:25.14 km/h
Maksymalna prędkość:78.94 km/h
Suma podjazdów:108825 m
Maks. tętno maksymalne:186 (102 %)
Maks. tętno średnie:135 (74 %)
Suma kalorii:424456 kcal
Liczba aktywności:43
Średnio na aktywność:469.74 km i 18h 41m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
200.56 km
09:25 h 21.30 km/h:
Maks. pr.:43.31 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:691 m
Kalorie: 3791 kcal

Wielkopolskie gminobranie - 2

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 1

Trasa: Jeziorki Kosztowskie - Kosztowo - Osiek nad Notecią - Smogulec - Potulin - Gołańcz - Morakowo - Czeszewo - Wapno - Damasławek - Janowiec Wielkopolski - Gołaszewo - Mieścisko - Skoki - Przysieka - Wągrowiec - Rudnicze - Brzeźno Nowe - Budzyń - Chodzież - Rataje - Adolfowo - Margonin - Szamocin - Białośliwie - Wysoka - Kijaszkowo - Czajcze - Jeziorki Kosztowskie

Po wyjątkowo ciepłej nocy jak na końcówkę kwietnia, wcześnie rano wyruszam w drogę. Kieruję się do Osieka nad Notecią, gdzie mam okazję zajrzeć do skansenu – Muzeum Kultury Ludowej. Było jeszcze zamknięte dla zwiedzających, ale dzięki uprzejmości Pana z ochrony mogę obejrzeć zabytkowe chaty pod gołym niebem, ale bez wchodzenia do środka. Oficjalne otwarcie odbędzie się dopiero w pierwszy majowy weekend. Dalej kieruję się szosą malowniczo połażoną pośród łąk w Dolinie Noteci. Mijam po drodze stawy hodowlane. Wszędzie jest płasko jak na stole. Dopiero od Gołańczy pojawiają się pierwsze większe górki. Zaczyna się robić naprawdę gorąco. Od godziny 11-ej praktycznie do późnego popołudnia jadę w pełnym słońcu, gdzie termometr wskazywał zawsze ponad 30 stopni Celsjusza w słońcu. Kilometry mijają, a gminy wpadają jedna po drugiej. Trasę zaplanowałem tak, aby zaliczyć całe dwa powiaty: wągrowiecki i chodzieski. Wybrałem boczne drogi, gdzie nie będzie ruchu ciężarówek i jadę przez tereny typowo rolnicze. Na polach obecnie jest okres prac polowych, dlatego w ciągu dnia mnóstwo ludzi na nich pracuje. Pierwszy postój robię na ładnym rynku w Janowcu Wielkopolskim. Jem obiad, drożdżówki i lody i po takie dawce energii mogę jechać dalej. Przez kawałek drogi jadę skrótem – szutrową drogą pośród lasów. Drzewa chociaż na krótko dają ulgę od panującego upału. Nie lubię specjalnie jeździć drogami nieutwardzonymi, zwłaszcza obładowany z sakwami, ale skrót oszczędza mi spory kawałek ruchliwej drogi. Dojeżdżam do granicy gminy Miastko. W miejscowości Budziejewko trafiam na osobliwe zjawisko. Mianowice drugi co do wielkości w Wielkopolsce głaz narzutowy, tzw. „Kamień Św. Wojciecha”. Źródła podają, że jego wymiary to: obwód – 20,5 m, długość – 7,5 m, szerokość - 4,7 m, wysokość – 1,3 m, głębokość w ziemi – 2,7 m. Jest to najstarszy zabytek przyrody w Polsce chroniony z woli miejscowych chłopów od 1840 r. Niestety nie dane mi było obejrzeć go w całej okazałości. Zwiedzających w postaci, chyba wycieczek szkolnych było tak dużo, że nie miałem możliwości dostać się w pobliże. Widziałem głaz tylko z daleka. To chyba oznaka konieczności powrotu kiedyż w te strony.
Dalej jadę trasa pośród gęstych lasów, aż do gminy Skoki, co na obszarze rolniczej Wielkopolski raczej jest spora osobliwością. Przed Wągrowcem mijam sakwiarza, a chwilę później pojedyncze grupki szosowców. Po wzajemnym pozdrowieniu jadę dalej. Przez duże gminy przejeżdżam szybko i sprawnie za sprawą GPS-a, dopiero w Chodzieży zatrzymują się na dłuższy postój, przy Jeziorze Chodzieskim, na którym odbywają się zawody motorowodne i regaty wioślarskie. W tej chwili na wodzie jest uruchomiony tzw. wyciąg wodny dla narciarzy i surfingowców. Niektórzy tak śmigali, że aż miło popatrzeć. Wyjeżdżam poza Chodzież i zaczynają się porządne podjazdy. Po ponad 150 km w nogach zaczynam wyraźnie je odczuwać. Zaraz za Margoninem powrotem wjeżdżam w okolice Doliny Noteci i z wielka ulgą przyjmuję płaski teren. Jest późne popołudnie, a upał niewiele zelżał. Oznacza to, że owady pojawiły się w znacznych ilościach na podmokłych łąkach. Jadę, a tu wszystko wpada mi do ust i uszy. Na szczęście mam okulary, bo nie wiem jak dałbym radę jechać dalej. Docieram do Białośliwia i mijam okolice pełne sadów, które ciągną się aż do miejscowości Wysoka. Przed godziną 21-szą docieram na miejsce, z którego rano wyjeżdżałem, po zatoczeniu dużej pętli. Udało się w zaliczyć całe dwa powiaty: wągrowiecki i chodzieski, czyli łącznie 12 gmin z województwa wielkopolskiego plus jedną gminę z powiatu żnińskiego, w województwie kujawsko-pomorskim.
Na koniec wieczorem okazało się, że jestem kompletnie spalony od słońca, a nawet dosłownie poparzony.

Fotki z gminobrania

Na trasie wielkopolskich gmin © ketoketo




Dane wyjazdu:
231.13 km
11:07 h 20.79 km/h:
Maks. pr.:36.72 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:713 m
Kalorie: 4196 kcal

Kujawskie gminobranie po raz trzeci

Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 16.07.2011 | Komentarze 3

Trasa: Inowrocław - Kobylniki - Kruszwica - Polanowice - Krzywe Kolano - Skulsk - Witkowice - Piotrków Kujawski - Bytoń - Osięciny - Bądkowo - Dobre - Radziejów - Pieranie - Balczewo - Szadłowice - Rojewo - Gniewkówiec - Nowa Wieś Wielka - Brzoza - Bydgoszcz

Zainspirowany trasą opracowaną przez Jarmika pojechaliśmy wspólnie „nakosić” trochę kujawskich gmin.
Wcześnie rano w Bydgoszczy pakujemy się do pociągu i wyjeżdżamy do Inowrocławia. Po ponad półgodzinnej podróży wysiadamy na dworcu w Inowrocławiu. Stąd na rowerach zaczynamy przemierzać puste ulice miasta i kierujemy się do Kruszwicy. Pojechaliśmy na własne oczy zobaczyć legendarna stolicę Polski, kolebkę Piastów - Kruszwicę. Na miejscu ukazuje się nam Mysia Wieża wraz z resztkami ruin zamku. Ceglana, gotycka wieża z XIV wieku, wysoka na 32 m góruje nad okolicznym jeziorem Gopło. Wokół jeziora utworzono rezerwat przyrody zwany „Nadgoplańskim Parkiem Tysiąclecia”. Po zrobieniu obowiązkowych fotek ruszamy dalej. Nagle, w szybkim tempie pogoda wyraźnie się pogarsza i robi się dość chłodno. Temperatura spada do 15 stopni Celsjusza i do tego wieje dość chłodny wiatr. Trasa przebiega szlakiem piastowskim, którym docieramy wzdłuż brzegu jeziora Gopło do Skulska. Tutaj zahaczamy o kawałek Wielkopolski, zaliczając przy okazji dwie gminy i dalej pedałujemy na Kujawy. Na rynku w Piotrkowie Kujawskim robimy sobie postój na śniadanie i napotykamy dwójkę sakwiarzy. Posileni możemy jechać dalej. Dopiero teraz zaczyna się rozpogadzać, wychodzi słońce i robi się coraz cieplej. Spokojnym tempem przemierzamy typowo rolnicze tereny Kujaw. Wokół same pola kukurydzy, zbóż i gdzieniegdzie warzyw, a do tego wszędzie pasące się krowy. W okolicach Radziejowa po raz kolejny mijamy na trasie grupkę rowerzystów z sakwami i po wzajemnym pozdrowieniu jedziemy dalej. Trasę powrotną realizujemy tak, aby koniecznie ominąć zarówno Kruszwicę jak i Inowrocław. Kluczymy na bocznych drogach wspomagając się GPS-em oraz mapą. Łącznie w trakcie dzisiejszej wycieczki przejechaliśmy 17 gmin.

Zaliczone nowe gminy - 10

Fotki z wyjazdu

Rowerowanie po Kujawach © ketoketo




Dane wyjazdu:
201.09 km
08:27 h 23.80 km/h:
Maks. pr.:67.34 km/h
Temperatura:28.0
HR max:163 ( 89%)
HR avg:132 ( 72%)
Podjazdy:807 m
Kalorie: 4220 kcal

No i 200 km pękło

Środa, 14 lipca 2010 · dodano: 14.07.2010 | Komentarze 5

Trasa: Bydgoszcz - Osielsko - Ostromecko - Dąbrowa Chełmińska - Unisław - Chełmża - Stolno - Chełmno - Niedźwiedź - Gruczno - Topolno - Pruszcz - Łowin - Małe Łąkie - Serock - Wudzyn - Kotomierz - Osówiec - Wojnowo - Kruszyn - Osówiec - Bydgoszcz

Nic dzisiaj nie zapowiadało takiego dystansu. Wyjechałem już o 7.00 i w miarę jak ubywało kilometrów czułem się bardzo dobrze. No to jechałem dalej i dalej. Najgorszy odcinek na jaki trafiłem to około 25 km krajowej jedynki. Mnóstwo tirów, straszny ruch. Dobrze, że jest pobocze ale za to w fatalnym stanie. Niekomu nie polecam tej drogi. Pozostała część trasy raczej drogami lokalnymi o małym natężeniu ruchu. Na 160 km miałem kryzys, ale podwójne lody i odpoczynek zrobiły swoje no i dało się jechać dalej. Ze względu na upał nie miałem ochoty na robienie większej ilości fotek. Podczas jazdy nie odczuwałem tak upału, wiaterek dość przyjemnie chłodził ciało. Generalnie po takiej trasie nie czułem się bardzo zmęczony. Fizycznie spokojnie dałem radę. Najgorsza jest psychika na takich trasach i brak motywacji. Aż się prosi o drugiego bikera motywatora - Jarmik czekam. Podczas trasy wypiłem łącznie 6,5 l płynów; i gdzie to się mieści.
Niniejszym dzisiejsza trasa jest moim nowym rekordem dziennego dystansu.

Oj ciężko będzie © ketoketo