Info

avatar Blog rowerowy prowadzi Keto z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 164735.57 km Jeżdżę z prędkością średnią 25.65 km/h Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
226.15 km
07:42 h 29.37 km/h:
Maks. pr.:54.36 km/h
Temperatura:22.0
HR max:168 ( 92%)
HR avg:134 ( 73%)
Podjazdy:1497 m
Kalorie: 5121 kcal

Kaszebe Runda

Sobota, 26 maja 2012 · dodano: 27.05.2012 | Komentarze 8

Trasa: Kościerzyna - Sycowa Huta - Wąglikowice - Wdzydze Kiszewskie - Gołuń - Olpuch - Wdzydze Tucholskie - Borsk - Wiele - Lubnia - Lesno - Parzyn - Laska - Asmus - Drzewicz - Chocimski Młyn - Małe Swornegacie - Funka - Charzykowy - Wolność - Pomoc - Babilon - Zielona Chocina - Lipnica - Rekowo - Udorpie - Studzienice - Połczno - Gołczewo - Sulęczyno - Węsiory - Klukowa Huta - Stężyca - Skorzewo - Kościerzyna

Wraz z grupką kolarzy oczekuję na start na placu przed urzędem miasta Kościerzyny. Przez dłuższe oczekiwanie robi się trochę nerwowo. Widząc wkoło w pełni karbonowe maszyny szosowe czuję się trochę nieswojo. Wreszcie nadchodzi 7.45 i rozpoczynamy maraton przejazdem przez bramki pomiaru czasu. Na początku przez miasto wyprowadza nas policyjny motocykl i dopiero poza Kościerzyną zaczyna się ściganie. Kolarze od samego początku narzucili ostre tempo. Przez pierwsze około 10 km trzymamy tempo w okolicach 35-37 km/h. Dla mnie to stanowczo za dużo. Odpuszczam więc koło i zostaję w tyle. W takim tempie od samego początku raczej nie dojechałbym za daleko. Jadę samotnie swoim rytmem i tak ciągnę aż do około 130 km. Dużo motywacji dodaje na trasie wyprzedzanie kolejnych kolarzy, a zwłaszcza tych, którzy startowali znacznie wcześniej przede mną. Znaczy to, że tempo mam dość dobre. Organizatorzy przygotowali na trasie łącznie siedem punktów bufetowych. Pierwszy food point omijam i zatrzymuję się dopiero na drugim bufecie, na 68 km w miejscowości Laska. Zawodników wita transparent „Laska wita kolarzy” w otoczeniu zaawansowanych wiekowo pań z koła gospodyń wiejskich w strojach ludowych. W szybkim tempie konsumuję drożdżówki domowego wypieku, banany i wypijam parę łyków kawy na orzeźwienie. Trasa maratonu jest malowniczo położona pośród ostępów Narodowego Parku Borów Tucholskich. Jedziemy bocznymi drogami, mijając co chwilę ukryte pośród drzew mniejsze i większe jeziora. W większości trasy nawierzchnia jest w dobrym stanie co sprzyja szybkiej jeździe. Dodatkowo drzewa osłaniają od wiejącego miejscami wiatru. Drugi, i ostatni mój postój na jedzenie robię w miejscowości Charzykowy na 105 km. Tutaj jem obiad w postaci makaronu z sosem i znowu banany, które zabieram również na drogę oraz uzupełniam bidony z izotonikiem. Wyjeżdżamy z Borów Tucholskich na otwarte przestrzenie. Czeka mnie długa na 44 km prosta aż do prawie samego Bytowa. Wiatr mam prosto w twarz, a do tego po drodze zaliczam niezliczoną ilość krótkich, ale stromych podjazdów. Na 140 km przychodzi kryzys i żele energetyczne przychodzą ze wsparciem. Pomimo dużej motywacji jedzie się ciężko. Nagle dochodzi do mnie kolarz, kolega Bartek z Gdyni. Od tego momentu jedziemy wspólnie wspomagając się wzajemnymi zmianami. Dopiero teraz doceniam jak dużą ulgę daje jazda na kole towarzysza, gdzie choć na chwilę można trochę odpocząć. Po kilkunastu kilometrach wracają siły i dalsza jazda staje się przyjemna. Przejeżdżam przez kolejny bufet, gdzie bez zatrzymywania się jeden z kolegów podaje mi bidony. Fajna sprawa, jak w prawdziwym tourze. Po kolejnych przejechanych kilometrach dochodzimy do kolejnej grupki kolarzy i jedziemy już większą grupką. Tempo trochę wzrasta, ale za to jazda jest łatwiejsza ponieważ jedziemy ze zmianami. W okolicach Sulęczyna obserwuję piękne widoki Szwajcarii Kaszubskiej. Rozległe połacie kolorowych pól w dolinach, poprzecinane znaczną ilością pagórków. Widok robi niesamowite wrażenie. Przejeżdżałem te tereny w ubiegłym roku w sakwami i miałem to samo wrażenie jakbym był w okolicach pogórza. Dojeżdżamy grupką kolarzy do Stężycy i pozostaje nam do mety około 12 km. Chłopaki zaczynają wyraźnie mocniej cisnąć i przez to grupka się selekcjonuje. Przez ostatnie 10 km z całej grupki pozostaje tylko czterech kolarzy i ciśniemy już naprawdę mocno w okolicach 37 km/h. Po drodze wyprzedzamy ostatnich kolarzy, którzy wystartowali o godzinie 10-ej na dystansie 120 km. Na 3 km przed metą mam takie tempo jak nigdy. Licznik pokazuje 42 km/h, a tętno powyżej 150 ud./min. Jedziemy szybko a chyba adrenalina powoduje to, że nawet nie czuję jakiegoś wielkiego zmęczenia. Meta jest z górki, przez którą przelatuję z ogromną prędkością. Poza metą przychodzi czas na wręczenie dyplomów i medali, i dopiero teraz odczuwam radość z ukończonego maratonu.

Myślę, że trasa była dość wymagająca, o czym świadczy chociażby ilość przewyższeń, prawie 1,5 km. Do tego miejscami mocno przeszkadzał wiejący wiatr. Zaliczyłem ostatnią brakującą gminę z tych okolic.
Do zobaczenia na trasie za rok.

HZ - 23%
FZ - 58%
PZ - 14%
cad - 89

Na mecie Kaszebe Runda (fot. B. Zarach) © ketoketo

Kategoria > 200 km, Focus, Maratony



Komentarze
cinek88
| 05:48 wtorek, 29 maja 2012 | linkuj Gratuluję! Piękna średnia, pewnie gdyby nie wiatr 30 by pękło. A w przyszłym roku 35 ;)
Keto
| 20:16 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj Alex jestem od jutra cały tydzień służbowo poza Bydgoszczą. Najwcześniej może coś na weekend.
alex
| 19:50 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj Może w środę po pracy jakaś ustawka szosowa?
1976jazz | 18:59 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj Ilość przewyższeń naprawdę spora. Średnia super. Treningi jarużyńskie dają efekty. Teraz chyba czas na cykl road maraton:)
JarMik | 18:56 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj No i kolejny cel osiągnięty a juz postawiłeś sobie kolejny, brawo. na tak długich trasach wlaczy się z samym soba też, własnymi słabościami, ograniczeniami, odkrywa się własne mozliwości. Szkoda, że nie mogłem jechać z róznych względów, może za rok? Gratulacje i tak trzymać a to że jechałeś nie metalu a nie na węglu to tylko kolejny plus.
Keto
| 19:14 sobota, 26 maja 2012 | linkuj Ogień rzeczywiście był. Na 15 km przed metą średnia nie schodziła poniżej 35 km/h, a ostatnie 3 km na maksa 42 km/h.
alex
| 18:11 sobota, 26 maja 2012 | linkuj Gratulacje! Po średniej widzę, że był ogień ;-).
Czekamy na relacje.
Mati94
| 17:47 sobota, 26 maja 2012 | linkuj Pogoda wam dopisała , z tego co zauważyłem bardzo fajna organizacja maratonu , bufet , pomoc straży. Szkoda , że drogi momentami ciężko przejezdne , gratulacje!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!