Info

avatar Blog rowerowy prowadzi Keto z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 164735.57 km Jeżdżę z prędkością średnią 25.65 km/h Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
200.56 km
09:25 h 21.30 km/h:
Maks. pr.:43.31 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:691 m
Kalorie: 3791 kcal

Wielkopolskie gminobranie - 2

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 1

Trasa: Jeziorki Kosztowskie - Kosztowo - Osiek nad Notecią - Smogulec - Potulin - Gołańcz - Morakowo - Czeszewo - Wapno - Damasławek - Janowiec Wielkopolski - Gołaszewo - Mieścisko - Skoki - Przysieka - Wągrowiec - Rudnicze - Brzeźno Nowe - Budzyń - Chodzież - Rataje - Adolfowo - Margonin - Szamocin - Białośliwie - Wysoka - Kijaszkowo - Czajcze - Jeziorki Kosztowskie

Po wyjątkowo ciepłej nocy jak na końcówkę kwietnia, wcześnie rano wyruszam w drogę. Kieruję się do Osieka nad Notecią, gdzie mam okazję zajrzeć do skansenu – Muzeum Kultury Ludowej. Było jeszcze zamknięte dla zwiedzających, ale dzięki uprzejmości Pana z ochrony mogę obejrzeć zabytkowe chaty pod gołym niebem, ale bez wchodzenia do środka. Oficjalne otwarcie odbędzie się dopiero w pierwszy majowy weekend. Dalej kieruję się szosą malowniczo połażoną pośród łąk w Dolinie Noteci. Mijam po drodze stawy hodowlane. Wszędzie jest płasko jak na stole. Dopiero od Gołańczy pojawiają się pierwsze większe górki. Zaczyna się robić naprawdę gorąco. Od godziny 11-ej praktycznie do późnego popołudnia jadę w pełnym słońcu, gdzie termometr wskazywał zawsze ponad 30 stopni Celsjusza w słońcu. Kilometry mijają, a gminy wpadają jedna po drugiej. Trasę zaplanowałem tak, aby zaliczyć całe dwa powiaty: wągrowiecki i chodzieski. Wybrałem boczne drogi, gdzie nie będzie ruchu ciężarówek i jadę przez tereny typowo rolnicze. Na polach obecnie jest okres prac polowych, dlatego w ciągu dnia mnóstwo ludzi na nich pracuje. Pierwszy postój robię na ładnym rynku w Janowcu Wielkopolskim. Jem obiad, drożdżówki i lody i po takie dawce energii mogę jechać dalej. Przez kawałek drogi jadę skrótem – szutrową drogą pośród lasów. Drzewa chociaż na krótko dają ulgę od panującego upału. Nie lubię specjalnie jeździć drogami nieutwardzonymi, zwłaszcza obładowany z sakwami, ale skrót oszczędza mi spory kawałek ruchliwej drogi. Dojeżdżam do granicy gminy Miastko. W miejscowości Budziejewko trafiam na osobliwe zjawisko. Mianowice drugi co do wielkości w Wielkopolsce głaz narzutowy, tzw. „Kamień Św. Wojciecha”. Źródła podają, że jego wymiary to: obwód – 20,5 m, długość – 7,5 m, szerokość - 4,7 m, wysokość – 1,3 m, głębokość w ziemi – 2,7 m. Jest to najstarszy zabytek przyrody w Polsce chroniony z woli miejscowych chłopów od 1840 r. Niestety nie dane mi było obejrzeć go w całej okazałości. Zwiedzających w postaci, chyba wycieczek szkolnych było tak dużo, że nie miałem możliwości dostać się w pobliże. Widziałem głaz tylko z daleka. To chyba oznaka konieczności powrotu kiedyż w te strony.
Dalej jadę trasa pośród gęstych lasów, aż do gminy Skoki, co na obszarze rolniczej Wielkopolski raczej jest spora osobliwością. Przed Wągrowcem mijam sakwiarza, a chwilę później pojedyncze grupki szosowców. Po wzajemnym pozdrowieniu jadę dalej. Przez duże gminy przejeżdżam szybko i sprawnie za sprawą GPS-a, dopiero w Chodzieży zatrzymują się na dłuższy postój, przy Jeziorze Chodzieskim, na którym odbywają się zawody motorowodne i regaty wioślarskie. W tej chwili na wodzie jest uruchomiony tzw. wyciąg wodny dla narciarzy i surfingowców. Niektórzy tak śmigali, że aż miło popatrzeć. Wyjeżdżam poza Chodzież i zaczynają się porządne podjazdy. Po ponad 150 km w nogach zaczynam wyraźnie je odczuwać. Zaraz za Margoninem powrotem wjeżdżam w okolice Doliny Noteci i z wielka ulgą przyjmuję płaski teren. Jest późne popołudnie, a upał niewiele zelżał. Oznacza to, że owady pojawiły się w znacznych ilościach na podmokłych łąkach. Jadę, a tu wszystko wpada mi do ust i uszy. Na szczęście mam okulary, bo nie wiem jak dałbym radę jechać dalej. Docieram do Białośliwia i mijam okolice pełne sadów, które ciągną się aż do miejscowości Wysoka. Przed godziną 21-szą docieram na miejsce, z którego rano wyjeżdżałem, po zatoczeniu dużej pętli. Udało się w zaliczyć całe dwa powiaty: wągrowiecki i chodzieski, czyli łącznie 12 gmin z województwa wielkopolskiego plus jedną gminę z powiatu żnińskiego, w województwie kujawsko-pomorskim.
Na koniec wieczorem okazało się, że jestem kompletnie spalony od słońca, a nawet dosłownie poparzony.

Fotki z gminobrania

Na trasie wielkopolskich gmin © ketoketo





Komentarze
Jazz
| 21:51 poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | linkuj Świetny wypad weekendowy. Trasa w znacznej części pokrywa się z moimi planami na te okolice. Ja jednak zamierzam dojechać PKP do Osieka i wrócić do Bydgoszczy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!