Info

avatar Blog rowerowy prowadzi Keto z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 169749.72 km Jeżdżę z prędkością średnią 25.73 km/h Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Maratony

Dystans całkowity:18022.19 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:700:43
Średnia prędkość:25.72 km/h
Maksymalna prędkość:78.94 km/h
Suma podjazdów:105310 m
Maks. tętno maksymalne:200 (109 %)
Maks. tętno średnie:148 (81 %)
Suma kalorii:391443 kcal
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:514.92 km i 20h 01m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
190.40 km
06:27 h 29.52 km/h:
Maks. pr.:44.40 km/h
Temperatura:13.0
HR max:170 ( 93%)
HR avg:140 ( 76%)
Podjazdy:850 m
Kalorie: 3967 kcal

Kociewie Kołem

Niedziela, 15 września 2013 · dodano: 15.09.2013 | Komentarze 1

Trasa: Starogard Gdański - Lipinki Królewski - Lubichowo - Wielki Bukowiec - Skórcz - Mirotki - Kopytkowo - Bukowiny - Przewodnik - Osie - Tleń - Trzebciny - Wielkie Gacno - Lińsk - Śliwice - Szlachta - Osieczna - Ocypel - Lubichowo - Borzechowo - Zblewo - Pinczyn - Kleszczewo - Czarnocin - Linowiec - Starogard Gdański

Dzisiaj biorę udział w kolejnej imprezie organizowanej przez stowarzyszenie Rover Over – Kociewie Kołem.
Startuję z bieżni stadionu miejskiego w Starogardzie Gdańskim. Wraz z moją grupką kolarzy przebijamy się szybko przez miasto. Zgodnie z oczekiwaniami za miastem prędkość znacznie wzrasta. Górę biorą emocje i wszyscy mocno cisną. Z licznika praktycznie nie schodzi poniżej 35 km/h. Dla mnie to trochę za dużo i po 20 km szaleńczej jazdy odpuszczam sobie i dalej jadę swoim tempem.
Zaczyna padać rzęsisty deszcz, który poza paroma momentami trzyma aż do 60 kilometra trasy. Początek trasy jedziemy pod przeszkadzający południowo-wschodni wiatr. Na szczęście wjeżdżamy w obręb Borów Tucholskich, gdzie lasy dobrze osłaniają przed wiatrem.
Na trasie zorganizowano trzy bufety. Krótki postój na jedzenie robię sobie tylko na jednym z nich, na setnym kilometrze w Lińsku. Serwowane są lokalne specjały, kluski ze skwarkami, placek drożdżowy, włącznie z domowej roboty nalewką. Nie czekam na moją grupę, której dużo czasu schodzi na jedzenie, tylko sam ruszam w dalszą trasę. Jedzie się bardzo dobrze, po drodze wyprzedzam kolejnych zawodników.
Na wjeździe do Starogardu jest zorganizowana ostra meta i dalej już w spokojnym tempie docieram na stadion, gdzie zostaje uhonorowany medalem za ukończenie maratonu.

Sam dystans maratonu to 180km w czasie 6:01 (19 miejsce na 60 uczestników).

HZ - 19%
PZ - 53%
PZ - 28%
cad - 87

Moja grupa właśnie mi odjeżdża © ketoketo


Super zaopatrzony bufet w Lińsku © ketoketo


Z medalem po ukończeniu maratonu © ketoketo



Dane wyjazdu:
225.40 km
07:45 h 29.08 km/h:
Maks. pr.:53.75 km/h
Temperatura:11.0
HR max:164 ( 90%)
HR avg:131 ( 71%)
Podjazdy:1387 m
Kalorie: 4708 kcal

Kaszebe Runda - 2013

Niedziela, 26 maja 2013 · dodano: 26.05.2013 | Komentarze 6

Trasa: Kościerzyna - Grzybowo - Wąglikowice - Wdzydze - Olpuch - Borsk - Wiele - Leśno - Laska - Drzewicz - Chociński Młyn - Małe Swornegacie - Funka - Charzykowy - Babilon - Zielona Huta - Zielona Chocina - Lipnica - Rekowo - Udorpie - Studzienice - Półczno - Gołczewo - Węsiory - Klukowa Huta - Stężyca - Koscierzyna

HZ - 39%
FZ - 51%
PZ - 10%
cad - 84

Startuję o 7.40 spod Urzędu Miasta w Kościerzynie. Niestety pogoda nie rozpieszcza, jest chłodno, tylko 8-9 stopni Celsjusza i pada drobna mżawka. Ruszam wraz z dużą grupa kolarzy. Przez miasto tempo jest spokojne, ale zaraz na wylocie Kościerzyny czołówka grupy nadaje duże tempo. Przez dobre kilkanaście kilometrów kręcimy około 30-37 km/h. Moja grupa zaczyna się rozpraszać. Większość zostaje z tyłu, a ja trzymam koło kolarzy w czołówce. Deszcz nie przestaje padać, ale przynajmniej dobrze się rozgrzałem i nie czuję chłodu. Mijamy pierwsze miejsca bufetowe na trasie, ale nikt nie zatrzymuje się, tylko jedziemy dalej. Pierwszy, i jedyny postój robię na 120 km w Charzykowach, gdzie zjadam lekki żurek z pieczywem na obiad. Uzupełniam izotonik w bidonach i w momencie wyjazdu orientuję się, że gdzieś zgubiłem jedną rękawiczkę. Chwilę szukam zguby, ale nic z tego. Czas nagli więc odpuszczam sobie dalsze poszukiwania i jadę tylko w jednej rękawiczce. Po krótkim postoju, kiedy ruszam na trasę, dosłownie mnie przewiewa od chłodu. Po kilku kilometrach w prawą dłoń (tej bez rękawiczki) jest mi tak zimno, że aż trudno zmienia mi się przełożenia. Przez dobre 40 km jadę sam, czasami wyprzedzając kolejnych kolarzy. Przed Bytowem dochodzi do mnie kolega z Katowic, z którym rozmawiając łatwiej pokonuje się liczne podjazdy na tym odcinku. Jedziemy ze zmianami, ale po pewnym czasie gubię kolegę i od tego momentu, aż do mety w Kościerzynie jadę samotnie. Generalnie jedzie mi się bardzo dobrze. Kondycyjnie nie mam żadnych problemów, jedynie pod koniec trasy daje znać o sobie tyłek, który walczy z nowym siodełkiem. Ostatnie 15 km do mety jadę pod czołowy wiatr, który wyraźnie spowalnia. Na metę wpadam jak na lotnym finiszu i chwilę później odbieram pamiątkowy medal za ukończenie dzisiejszego maratonu.

Przed startem do Kaszebe Runda 2013 r © ketoketo


Nagroda za ukończenie maratonu © ketoketo

Kategoria > 200 km, Focus, Maratony


Dane wyjazdu:
164.36 km
05:27 h 30.16 km/h:
Maks. pr.:43.05 km/h
Temperatura:19.0
HR max:200 (109%)
HR avg:139 ( 76%)
Podjazdy:612 m
Kalorie: 3984 kcal

Żuławy Wkoło 2012

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 7

Trasa: Tczew - Czatkowy - Steblewo - Długie Pole - Kiezmark - Świbno - Mikoszewo - Przemysław - Dworek - Ostaszewo - Lubieszewo - Nowy Staw - Malbork - Koniecwałd - Sztum - Borowy Młyn - Ryjewo - Janowo - Rudniki - Piekło - Miłoradz - Stara Wisła - Tczew

Startuję z promenady nad Wisłą dokładnie o 9.02 z drugą grupą kolarzy. Pomimo, że jest dość chłodno, bo tylko 9 stopni Celsjusza nie czuję chłodu. Adrenalina pewnie robi swoje. Od samego startu moja grupa mocno ciśnie. Nie chcąc zostać w tyle, ostro kręcę z wszystkimi. Do przeprawy promowej w Sobieszewie na liczniku mam równe 40 km, przy średniej 34 km/h. Było mocne tempo. W oczekiwaniu na prom zajadam się swojskimi drożdżówkami i chlebem ze smalcem. Do tego szybka kawa i na prom. Po drugiej stronie Wisły od Mikoszewa jadę już większą, dziesięcioosobową grupką kolarzy. Jakoś nikt nie chce dawać zmian i po dłuższym czasie walki z wiatrem czołówka odpada. Myślę, że taka jazda jest mocno nie w porządku, bo wyraźnie skazuje prowadzących na klęskę, zwłaszcza kiedy nie są bardzo mocni. Dalsza trasa wiedzie cały czas pod mocny południowy wiatr. Na otwartych przestrzeniach nie ma nawet co nas ochronić. Omijam kolejne bufety w Nowym Stawie i Malborku. Za Malborkiem w kierunku Sztumu zaczynają się pierwsze górki, dość długie i strome. W końcu z głównej drogi w kierunku Grudziądza odbijam w boczną szosę do Ryjewa. Tutaj robię drugi i ostatni postój na jedzenie. Smaczne posiłki – ryż z musem jabłkowym i śmietaną, do tego coca cola oraz kilka bananów dodają sił na dalszą trasę. Od Ryjewa decyduję się na samotną jazdę aż do samej mety. Myślę, że to był dobry wybór ponieważ mocni kolarze pojechali już do przodu, a reszta była dla mnie za wolna. Narzuciłem swoje tempo i dawałem do przodu mijając po drodze pojedynczych kolarzy. W okolicy miejscowości Piekło zaczęła się fatalna nawierzchnia, połatanych dziur. Bardzo mnie tam wytrzęsło, ale na szczęście obyło się bez awarii. Omijam kolejny bufet i jadę prosto do mety. W tym roku metę zlokalizowano na podjeździe przed mostem na Wiśle w Tczewie. Finiszowałem jak w protourze.
Udało mi się poprawić ubiegłoroczny czas z czego jestem bardzo zadowolony.

HZ - 18%
FZ - 48%
PZ - 34%
cad - 91

Zdjęcia wyścigu

W oczekiwaniu na start wyścigu © ketoketo



Dane wyjazdu:
226.15 km
07:42 h 29.37 km/h:
Maks. pr.:54.36 km/h
Temperatura:22.0
HR max:168 ( 92%)
HR avg:134 ( 73%)
Podjazdy:1497 m
Kalorie: 5121 kcal

Kaszebe Runda

Sobota, 26 maja 2012 · dodano: 27.05.2012 | Komentarze 8

Trasa: Kościerzyna - Sycowa Huta - Wąglikowice - Wdzydze Kiszewskie - Gołuń - Olpuch - Wdzydze Tucholskie - Borsk - Wiele - Lubnia - Lesno - Parzyn - Laska - Asmus - Drzewicz - Chocimski Młyn - Małe Swornegacie - Funka - Charzykowy - Wolność - Pomoc - Babilon - Zielona Chocina - Lipnica - Rekowo - Udorpie - Studzienice - Połczno - Gołczewo - Sulęczyno - Węsiory - Klukowa Huta - Stężyca - Skorzewo - Kościerzyna

Wraz z grupką kolarzy oczekuję na start na placu przed urzędem miasta Kościerzyny. Przez dłuższe oczekiwanie robi się trochę nerwowo. Widząc wkoło w pełni karbonowe maszyny szosowe czuję się trochę nieswojo. Wreszcie nadchodzi 7.45 i rozpoczynamy maraton przejazdem przez bramki pomiaru czasu. Na początku przez miasto wyprowadza nas policyjny motocykl i dopiero poza Kościerzyną zaczyna się ściganie. Kolarze od samego początku narzucili ostre tempo. Przez pierwsze około 10 km trzymamy tempo w okolicach 35-37 km/h. Dla mnie to stanowczo za dużo. Odpuszczam więc koło i zostaję w tyle. W takim tempie od samego początku raczej nie dojechałbym za daleko. Jadę samotnie swoim rytmem i tak ciągnę aż do około 130 km. Dużo motywacji dodaje na trasie wyprzedzanie kolejnych kolarzy, a zwłaszcza tych, którzy startowali znacznie wcześniej przede mną. Znaczy to, że tempo mam dość dobre. Organizatorzy przygotowali na trasie łącznie siedem punktów bufetowych. Pierwszy food point omijam i zatrzymuję się dopiero na drugim bufecie, na 68 km w miejscowości Laska. Zawodników wita transparent „Laska wita kolarzy” w otoczeniu zaawansowanych wiekowo pań z koła gospodyń wiejskich w strojach ludowych. W szybkim tempie konsumuję drożdżówki domowego wypieku, banany i wypijam parę łyków kawy na orzeźwienie. Trasa maratonu jest malowniczo położona pośród ostępów Narodowego Parku Borów Tucholskich. Jedziemy bocznymi drogami, mijając co chwilę ukryte pośród drzew mniejsze i większe jeziora. W większości trasy nawierzchnia jest w dobrym stanie co sprzyja szybkiej jeździe. Dodatkowo drzewa osłaniają od wiejącego miejscami wiatru. Drugi, i ostatni mój postój na jedzenie robię w miejscowości Charzykowy na 105 km. Tutaj jem obiad w postaci makaronu z sosem i znowu banany, które zabieram również na drogę oraz uzupełniam bidony z izotonikiem. Wyjeżdżamy z Borów Tucholskich na otwarte przestrzenie. Czeka mnie długa na 44 km prosta aż do prawie samego Bytowa. Wiatr mam prosto w twarz, a do tego po drodze zaliczam niezliczoną ilość krótkich, ale stromych podjazdów. Na 140 km przychodzi kryzys i żele energetyczne przychodzą ze wsparciem. Pomimo dużej motywacji jedzie się ciężko. Nagle dochodzi do mnie kolarz, kolega Bartek z Gdyni. Od tego momentu jedziemy wspólnie wspomagając się wzajemnymi zmianami. Dopiero teraz doceniam jak dużą ulgę daje jazda na kole towarzysza, gdzie choć na chwilę można trochę odpocząć. Po kilkunastu kilometrach wracają siły i dalsza jazda staje się przyjemna. Przejeżdżam przez kolejny bufet, gdzie bez zatrzymywania się jeden z kolegów podaje mi bidony. Fajna sprawa, jak w prawdziwym tourze. Po kolejnych przejechanych kilometrach dochodzimy do kolejnej grupki kolarzy i jedziemy już większą grupką. Tempo trochę wzrasta, ale za to jazda jest łatwiejsza ponieważ jedziemy ze zmianami. W okolicach Sulęczyna obserwuję piękne widoki Szwajcarii Kaszubskiej. Rozległe połacie kolorowych pól w dolinach, poprzecinane znaczną ilością pagórków. Widok robi niesamowite wrażenie. Przejeżdżałem te tereny w ubiegłym roku w sakwami i miałem to samo wrażenie jakbym był w okolicach pogórza. Dojeżdżamy grupką kolarzy do Stężycy i pozostaje nam do mety około 12 km. Chłopaki zaczynają wyraźnie mocniej cisnąć i przez to grupka się selekcjonuje. Przez ostatnie 10 km z całej grupki pozostaje tylko czterech kolarzy i ciśniemy już naprawdę mocno w okolicach 37 km/h. Po drodze wyprzedzamy ostatnich kolarzy, którzy wystartowali o godzinie 10-ej na dystansie 120 km. Na 3 km przed metą mam takie tempo jak nigdy. Licznik pokazuje 42 km/h, a tętno powyżej 150 ud./min. Jedziemy szybko a chyba adrenalina powoduje to, że nawet nie czuję jakiegoś wielkiego zmęczenia. Meta jest z górki, przez którą przelatuję z ogromną prędkością. Poza metą przychodzi czas na wręczenie dyplomów i medali, i dopiero teraz odczuwam radość z ukończonego maratonu.

Myślę, że trasa była dość wymagająca, o czym świadczy chociażby ilość przewyższeń, prawie 1,5 km. Do tego miejscami mocno przeszkadzał wiejący wiatr. Zaliczyłem ostatnią brakującą gminę z tych okolic.
Do zobaczenia na trasie za rok.

HZ - 23%
FZ - 58%
PZ - 14%
cad - 89

Na mecie Kaszebe Runda (fot. B. Zarach) © ketoketo

Kategoria > 200 km, Focus, Maratony


Dane wyjazdu:
166.49 km
05:47 h 28.79 km/h:
Maks. pr.:43.87 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:503 m
Kalorie: kcal

Maraton "Żuławy Wkoło"

Sobota, 24 września 2011 · dodano: 20.09.2011 | Komentarze 3

Trasa: Tczew - Koźliny - Długie Pole - Kiezmark - Świbno - Mikoszewo - Żuławki - Ostaszewo - Lubieszewo - Nowy Staw - Malbork - Gościszewo - Sztum - Nowa Wieś - Ryjewo - Janowo - wielkie Walichnowy - Miłoradz - Kończewice - Tczew

Już od jakiegoś czasu po głowie chodził mi pomysł, aby wystartować w amatorskim maratonie szosowym. Chciałem sprawdzić siebie na dłuższych dystansach, które do tej robiłem już wielokrotnie, ale tym razem miało to być w warunkach rywalizacji z innymi rowerzystami.
Trasa była przygotowana w formie pętli o długości około 170 km, która wiodła dookoła Żuław. W tym roku podczas wyprawy przez Polskę przejeżdżałem już przez te tereny i znając te okolice czego więcej mogłem się spodziewać. Wszędzie płasko jak na stole, praktycznie żadnych wzniesień, nie mówiąc już o górkach. Czyli teoretycznie trasa łatwa, ale tylko pozornie. W tych okolicach wiatr lubi sobie pohulać, zwłaszcza wiejąc od morza i tym samym nie zawsze pomaga rowerzystom. Wręcz przeciwnie na otwartych przestrzeniach nie ma co osłaniać rowerzysty od wiejącego wiatru i pozostaje tylko walka z nim.
Ale do rzeczy. Przed startem ustawiam się na linii startowej wraz z rowerem, z zamontowanym chipem do pomiaru czasu. O godzinie 9.05 po sygnale startu ruszam na trasę wraz z drugą wypuszczaną grupą rowerzystów. Od samego początku na trasę wyprowadzają nas motocykle. Koledzy na szosówkach już od pierwszych kilometrów zaczynają nadawać ostre tempo. Jadę z grupką kolarzy, gdzie na początku prędkość oscyluje w granicach 33-35 km/h. Po dłuższym czasie w niewielkiej grupce kolarzy po którejś już z kolei zmianie w mini peletonie, wyraźnie się zaznacza się podział. Mocniejsi idą szybko do przodu, a kilku rowerzystów odpada i każdy jedzie dalej własnym rytmem. Czołówka dla mnie jest za mocna i odpuszczam sobie taka gonitwę. Jadę swoim tempem i przez większość trasy trzymam się w granicach 28-30 km/h i tak praktycznie przez cały wyścig.
Po około 40 km docieram do przeprawy promowej na Wiśle w miejscowości Świbno. Znajduje się tutaj też pierwszy punkt bufetowy z którego jednak nie korzystam, gdyż jest jeszcze za wcześnie. Całą grupą rowerzystów przedostajemy się na drugi brzeg rzeki i kierujemy się w stronę Nowego Stawu. Na tym długim, prostym odcinku zaczynam wyraźnie odczuwać podmuchy południowo-zachodniego wiatru. Jednak tempo jazdy nie spada i po kolei, ale systematycznie wyprzedzam kolejnych rowerzystów na trasie. Zatrzymuję się na krótko na kolejnych punktach bufetowych w Ostaszewie i Nowym Stawie, gdzie posilam się krokietami, barszczem, zupą kartoflanką, owocami i piję dużo soków owocowych. Staram się długo nie przesiadywać i lecę dalej na trasę. Od Nowego Stawu obieram kierunek na Malbork i praktycznie aż do granic Sztumu jadę zupełnie sam. Nawierzchnia na tym odcinku jest wręcz rewelacyjna i tempo jazdy bardzo wyraźnie rośnie do 35-38 km/h. W okolicach Sztumu pojawiają się pierwsze górki na trasie, która do tej pory była zupełnie płaska. Za Ryjewem drastycznie pogarsza się stan nawierzchni ulicy, która w takim stanie ciągnie się aż do kolejnego punktu bufetowego w Miłoradzu. Właściwie to dziur nie ma, bo są pozalewane grubą warstwą asfaltu, który aż wystaje poza powierzchnię szosy. Górale i trekkingi dają spokojnie radę. Za to mnie na moim wylajtowanym Focusie wytrzęsło za wszystkie czasy. Starając się nie uszkodzić kół musiałem bardzo uważać i niestety do tego mocno zwalniać. Ostatnie 20 km do mety ciągnę wysokim tempem. Do Tczewa wjeżdżam od strony Starej Wisły, jadąc przez zabytkowy most na Wiśle. Wpadam dosłownie na metę, gdzie zostaje odczytany mój czas przejazdu. Po krótkiej chwili otrzymuję pamiątkowy medal i dyplom ukończenia maratonu.
Przy okazji startu w maratonie zaliczyłem nowe gminy w liczbie 7 szt.

Gotowy do startu w maratonie © ketoketo


Medal za ukończenie maratonu "Żuławy Wkoło" © ketoketo


Dyplom z potwierdzeniem czasu przejazdu dystansu maratonu © ketoketo