Info

avatar Blog rowerowy prowadzi Keto z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 164735.57 km Jeżdżę z prędkością średnią 25.65 km/h Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
195.95 km
06:18 h 31.10 km/h:
Maks. pr.:55.26 km/h
Temperatura:15.0
HR max:170 ( 93%)
HR avg:139 ( 76%)
Podjazdy:1371 m
Kalorie: 4646 kcal

Kaszebe Runda 2015

Niedziela, 31 maja 2015 · dodano: 31.05.2015 | Komentarze 2

Trasa: Kościerzyna - Olpuch - Borsk - Wiele - Lubnia - Leśno - Laska - Drzewicz - Swornegacie - Lipnica - Rekowo - Udorpie - Ugoszcz - Studzienice - Półczno - Sulęczyno - Klukowa Huta - Stężyca - Koscierzyna

HZ - 20%
FZ - 43%
PZ - 37%
cad - 86

Fotki z Kaszebe Runda



Dzień przed startem dowiaduję się, że z powodu niedokończenia remontu nawierzchni w miejscowości Charzykowy zmianie ulega południowy fragment trasy. Obecny stan jezdni (brak asfaltu) uniemożliwia przejazd zaplanowaną drogą. Dlatego po korekcie trasy długość maratonu uległa skróceniu z 225 km do „tylko” 195 km. Wielka szkoda.

Na starcie ustawiamy się wcześniej ustaloną grupą kolegów: Adam, MarcinAlex, Gustaw, kolega z BBTouru, ja i kilku kolegów, których imion niestety nie znam. Startujemy punktualnie o godz. 7. Jest dość chłodno, początkowo poniżej 10 stopni Celsjusza. Dlatego aby się szybko rozgrzać od samego początku ruszamy ostrym tempem. Przez wiele kilometrów prędkość oscyluje nawet w granicach 40 km/h, a poniżej 30-tki właściwie nie schodzimy w ogóle. Na pierwszych, jeszcze niewielkich podjazdach, nasza grupka dzieli się. Część szybko odjeżdża (Adam), niektórzy odpadają a „my” solidnym tempem kręcimy razem.

Po drodze mijamy pierwszy bufet Borsku, ale nawet nie mamy zamiaru się zatrzymywać. Na to jest jeszcze za wcześnie. W drodze gdzieś gubi nam się Alex i w takim okrojonym składzie dojeżdżamy do punktu żywieniowego w Leśnie. Na miejscu prawdziwa uczta dla kolarzy: drożdżówki, rogaliki, paszteciki, chleb ze smalcem, pastą rybną, kawa, herbata, napoje. Zjadam ile tylko się da w tak krótkim czasie i dosłownie po 5 minutach ruszamy na trasę. Alex, który też po chwili dojechał do nas, zabawił na postoju trochę dłużej i później próbował nas dogonić na trasie, ale samotna walka z wiatrem skutecznie go ograniczyła.

Przez Bory Tucholskie jedziemy przez malownicze trasy położone pośród gęstych lasów. Dzięki temu w ogóle nie odczuwaliśmy wiejącego wiatru. Dobra jakościowo nawierzchnia zachęca do szybkiej jazdy, więc lecimy. Przejeżdżam przez Swornegacie, gdzie miesiąc temu na W(y)prawce Kaszubskiej spałem chwilowo na przystanku i wspomnienia zmęczenia momentalnie powróciły.

Przed Konarzynkami skręcamy w prawo i wjeżdżamy na drogę nr 212, w kierunku Bytowa. Od tego momentu wiatr mamy w plecy i wtedy dopiero rozpędzamy nasze rowery. Jedziemy ze zmianami i pomimo licznych, długich podjazdów bardzo szybko dojeżdżamy na punkt w Lipnicy. Tutaj zjadamy makaron z mięsem i rogaliki oraz uzupełniamy bidony. Dopiero tutaj spotykamy Adama, który odjechał nam zaraz na samym początku maratonu. Od tej pory ponownie jedziemy już razem całą grupką.

W Udorpiu ponownie odbijamy w prawo i zaczyna się cała seria „mocnych” podjazdów. Intensywne tempo, także na podjazdach, selekcjonuje grupkę. Po chwili w tyle zostaje Marcin i Adam. Na szczycie jednego z podjazdów dopinguje nas grająca lokalna kapela ludowa.

Docieramy do punktu bufetowego w Półcznie i po dłuższym czasie dojeżdża także Marcin z Adamem. Uzupełniamy stracone kalorie, zajadając się m.in. lodami, bananami, rogalami i drożdżówkami. Dalej w trasę ruszamy ponownie wspólnie. Po raz kolejny tego dnia narzucamy stałe, mocne tempo. Skutkuje to ponownie rozdzieleniem naszej grupki. Przez ostatnie około 20 km jedziemy we trójkę: Alex, Gustaw i ja. Dosłownie kilka kilometrów przed metą odpada Gustaw i do samej mety ostro ciągniemy z Alexem. Na ostry finisz wpadamy praktycznie razem.

Na zakończenie maratonu zostajemy uhonorowanie dyplomem i pamiątkowym medalem.
Wielkie podziękowania dla chłopaków z „naszej” paczki za wspólną jazdę !

Zapraszam także na ciekawą lekturę autorstwa Alexa z którym finiszowaliśmy na maratonie.






Komentarze
Keto
| 17:38 poniedziałek, 1 czerwca 2015 | linkuj Oczywiście że się odezwę. Do zobaczenia na rowerze :)
Marcin Tshoe | 16:04 poniedziałek, 1 czerwca 2015 | linkuj Hej, na trasie już nie udało nam się spotkać. Jak będziesz w Stg, a będziesz chciał pokręcić, niekoniecznie solo, daj znać. pozdro
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!