Info

avatar Blog rowerowy prowadzi Keto z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 164735.57 km Jeżdżę z prędkością średnią 25.65 km/h Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
60.75 km
02:59 h 20.36 km/h:
Maks. pr.:36.72 km/h
Temperatura:-8.0
HR max:158 ( 86%)
HR avg:128 ( 70%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2086 kcal

Przecieranie (odśnieżanie) szlaków

Wtorek, 30 listopada 2010 · dodano: 29.11.2010 | Komentarze 2

Trasa: Bydgoszcz - Myślęcinek - Niemcz - Osielsko - Żołędowo - Nekla - Pauliny - Dobrcz - Borówno - Aleksandrowo - Strzelce Górne - Jarużyn - Żołędowo - Osielsko - Niemcz - Myślęcinek - Bydgoszcz

Prognoza pogody na dzisiaj nie nastrajała zbyt optymistycznie do jazdy. Miały być opady śniegu, słupek rtęci w okolicach 10-tej kreski poniżej zera na termometrze. Całe szczęście nie miało wiać zbyt silnie.
Pierwszy raz pojadę przy takim mrozie, dlatego też nie za bardzo wiem jak ubrać się na taką przejażdżkę. Po wyjeździe z domu, jadąc pierwsze kilometry było mi najzwyczajniej zimno. Jak tak ma wyglądać dalsza trasa to bardzo dziękuję za taka jazdę. Ale po nakręceniu kolejnych kilometrów mocno się rozgrzałem i było już OK. Problem zimna pojawiał się kiedy się zatrzymywałem. Chwila postoju i aż mnie dreszcze przeszywały. Dlatego moja rada: na takim mrozie koniecznie trzeba się ruszać (mniej czy więcej) ale zawsze. No i oczywiście ze sobą termos z gorącą herbatką.
Poza miastem boczne drogi oczywiście nie były odśnieżone tylko rozjeżdżone przez samochody dowożące ludzi rano do pracy. Zalegający śnieg dawał niezłą frajdę z jazdy na granicy poślizgów. Zwłaszcza na zakrętach musiałem szczególnie uważać aby nie zaliczyć "gleby".
Co do sprzętu to już nie było tak extra. Zamarzła mi tylna przerutka i zostały tylko dwa działające biegi (3 i 4). Ale najgorsze było zamarznięcie bębenka w piaście, co powodowało, że momentami nie mogłem kręcić korbą aby ciągnęła łańcuch. Zapewne zamarzł w nim mechanizm zapadkowy. Każde zatrzymanie roweru to "brak napędu" aby ruszyć - pedały kręciły się luźno do przodu jak i do tyłu. Wyjściem z sytuacji była jazda przez cały czas, bez zatrzymywania się.
I na koniec, zapowiedzi prognozy pogody się nie sprawdziły. Owszem było zimno, ale poza tym pogoda wymarzona na "zimowy rower".

Wieczorem, po całkowitym rozmarznięciu roweru sprawdziłem co z napędem i okazało się, że wszystko działa jak należy. Czyli faktycznie to tylko zamarznięcie, a nie jakaś grubsza awaria.

Foto z trasy

Zima nadchodzi wielkimi krokami © ketoketo
Kategoria 50-100 km, Voyager



Komentarze
Keto
| 20:28 wtorek, 30 listopada 2010 | linkuj Voyager sam nurkował w śniegu po leśnych ścieżkach, po których w kopnym śniegu faktycznie lepiej się jeździ niż po ubitym śniegu na nieodśnieżonej ulicy.
JarMik | 20:23 wtorek, 30 listopada 2010 | linkuj Dobrze że nie raziłeś sie do "zimnej jazdy". Nie mozna przesadzać robiąc dystanse jak latem czy jesienią ale "średniaki" dają też frajdę. Obrzucaliście się z Voyagerem śnieżkami? :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!