Info

avatar Blog rowerowy prowadzi Keto z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 169749.72 km Jeżdżę z prędkością średnią 25.73 km/h Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
1031.30 km
40:23 h 25.54 km/h:
Maks. pr.:65.19 km/h
Temperatura:23.0
HR max:167 ( 91%)
HR avg:118 ( 64%)
Podjazdy:4105 m
Kalorie:23283 kcal

BBTour 2016

Sobota, 20 sierpnia 2016 · dodano: 26.08.2016 | Komentarze 3

Trasa: Świnoujście - Płoty - Drawsko Pomorskie - Piła - Kruszyn Krajeński - Toruń - Dąb Polski - Gąbin - Żyrardów - Białobrzegi - Iłża - Majdan Królewski - Rzeszów - Brzozów - Ustrzyki Dolne - Ustrzyki Górne

HZ - 65%
FZ - 31%
PZ - 4%
cad - 80

Fotki z maratonu

Startuję z promu Bielik o godzinie 8.25 wraz z grupką kolarzy. Dźwięk dzwonka pokładowego promu daje sygnał do wyruszenia na trasę. Tuż po przejechaniu dosłownie kilkuset metrów zaczyna padać drobna mżawka. Widoczny znak, że po raz kolejny maratonu suchą nogą nie przejadę.

Opuszczamy Świnoujście i w miarę spokojnym tempem całą grupką kierujemy się do Wolina. Rzeczy zaczynają mi przemakać od mokrego asfaltu i „prysznica” wody spod kół kolarzy. Dobrze, że jest ciepło to nie ma to wielkiego znaczenia. Jedziemy sprawnie ze zmianami i droga szybko upływa do pierwszego punktu kontrolnego w Płotach (PK Płoty). Na punkt wpadamy tylko po pieczątki i podpisanie listy oraz napełniamy bidony i zabieramy po drożdżówce na drogę.

Po drodze otrzymuję wiadomość od syna Łukasza, że jestem „niewidoczny” on-line na stronie śledzenia zawodników BBTour. Prawdopodobnie coś jest nie tak z nadajnikiem GPS. Docieramy na punkt kontrolny w Drawsku Pomorskim (PK Drawsko Pomorskie) i zgłaszam fakt obsłudze technicznej maratonu. Po dwukrotnym resecie nadajnika wszystko wraca do normy i można już bez problemów śledzić moje poczynania na trasie. Na punkcie krótki posiłek i dalej grupką ruszamy w drogę.

Za Drawskiem Pomorskim zaczynają się pierwsze większe podjazdy, gdzie poszczególne grupki kolarzy zaczynają się mieszać. Doganiamy innych kolarzy i w już nieco zmienionym składzie jedziemy aż do Piły. Około 20 km przed Piłą skręcamy pod wiatr, który mocno na tym odcinku przeszkadza.

Punkt kontrolny w Pile (PK Piła) przeżywa oblężenie zawodników. Cała wielka grupa zajada się ciepłym makaronem w otoczeniu rodzinnego pikniku na skwerze. Zmieniam trochę skład grupy z którą sprawnie opuszczamy miasto i jedziemy w kierunku Wyrzyska.

Na odcinku w Nieżychowie rodzina sprawia mi wielką niespodziankę. Całą grupą kibicują mi z wielkimi transparentami i głośnymi okrzykami dopingują do dalszej jazdy. Z wielką przyjemnością zatrzymuję się na kilka chwil przy rodzinnej strefie kibica. Krótka pogawędka, parę łyków coli i ruszam w drogę, w pogoń mojej uciekającej grupki kolarzy.

Po raz drugi rodzina dopinguje mnie na szczycie 10% podjazdu w Rudzie. Nie wiedziałem, że to jeszcze nie koniec przyjemności. Kolejny raz spotykam dopingującą rodzinę w Sadkach. Dało mi to niesamowity zastrzyk energii do dalszej jazdy.

Po około godzinie jazdy melduję się na dużym punkcie kontrolnym w Kruszynie Krajeńskim (DPK Kruszyn Krajeński). Korzystam tutaj z możliwości przebrania się w czyste rzeczy. Zjadam też dwudaniowy obiad i chwilę wypoczywam. Miłą niespodziankę sprawia mi żona Sylwia, która upiekła specjalne ciasteczka rowerowe dla ultramaratończyków. Wiele osób raczyło się nimi z wielkim apetytem. Trudno było mi opuścić punkt i zostawić rodzinę, ale droga wzywała.

Ubrałem się cieplej do jazdy nocnej, zapaliłem lampki i pojechałem w kierunku Torunia. Ten odcinek trasy przejechałem samotnie, jedynie po drodze minął mnie kolega Przemek Ruda, z którym rok temu jechałem część trasy ultramaratonu Góry MRDP. Na punkcie kontrolnym w Toruniu (PK Toruń) spotykam Wąskiego i Memorka z ekipą. Zabieram się w drogę z nimi i w takim składzie spokojnie docieramy do punktu w Dębie Polskim (PK Dąb Polski). Na punkcie całą grupą jesteśmy po godzinie drugiej w nocy. Po zjedzonym posiłku dosłownie na chwilę kładę się na podłodze aby odpocząć. Po kilku minutach jednak koledzy wzywają do dalszej jazdy i cóż, nie ma wyjścia, trzeba jechać.

Bardzo wczesnym rankiem, około godziny piątej melduję się na punkcie kontrolnym, na rynku w Gąbinie (PK Gąbin). Od jakiegoś czasu zaczynam odczuwać jakieś problemy żołądkowe i jak się okazuje nie ja sam. Między innymi Wąski też skarży się na bóle żołądka. Po pomoc zwracamy się do lekarza BBTouru i po podaniu leków na żołądek ruszamy w drogę. Dobre pół godziny później wszelkie dolegliwości przechodzą i czuję, że mogę sprawnie jechać dalej. Jakoś dobrze idzie mi jazda i już po kilku kilometrach odjeżdżam mojej grupie i kontynuuję jazdę samotnie. Odżywam też wyraźnie po nastaniu świtu i mam wrażenie nagłego przyrostu mocy w nogach.

Przejeżdżam przez Sochaczew i bardzo długa prostą kieruję się do Żyrardowa. Na punkt docieram około godziny ósmej rano (PK Żyrardów). Spotykam sporą grupkę kolarzy właśnie opuszczających punkt. Pochłaniam wielkie ilości jedzenia i postanawiam poczekać na moich kolegów, którzy zostali gdzieś na trasie. W międzyczasie serwisanci na punkcie smarują mi łańcuch w rowerze a ja na leżaku oczekuję na kolegów. Po prawie godzinie dojeżdżają Wąski i Memorek. Czekam aż się posilą i wspólnie ruszamy w dalszą trasę.

Zaczyna się robi coraz cieplej i wyraźnie narastający upał zaczyna przeszkadzać w jeździe. Kierujemy się do miejscowości Białobrzegi, gdzie na uroczym rynku zlokalizowany jest punkt kontrolny (PK Białobrzegi). Z ulgą na chwilę chowamy się w cieniu ratusza, ale nie ma więcej czasu na relaks. Wraz z większą grupą maratończyków jedziemy w dalszą trasę. Po kilkunastu kilometrach tempo większości kolarzy okazuje się być za mocne i we trójkę (Memorek, Waski i ja) zostajemy i jedziemy własnym tempem.
Kilka kilometrów przed dużym punktem kontrolnym w Iłży (DPK Iłża) zaczyna padać słaby deszcz. Staramy się zdążyć przed ulewą, która jest zapowiadana w prognozie pogody. Udaje się nam uniknąć przemoczenia i dosłownie parę chwil po wejściu na punkt rozpoczyna się ulewa. Zjadam obiad i planujemy z kolegami udać się na dwugodzinną drzemkę, podczas której podładujemy elektronikę. Kładę się na łóżku i dosłownie od razu zasypiam. Budzi mnie Wąski i mam wrażenie jakbym dosłownie przed chwilą się położył. Okazuje się jednak, że spałem prawie dwie godziny, po których czuję się całkiem wypoczęty. Wychodzimy na zewnątrz budynku a ulewa nie przechodzi. Nie ma wyjścia, w deszczu ruszamy w trasę. Jeszcze tego nie wiem, ale od momentu opuszczenia Iłży o godzinie 20, będę jechał w deszczu przed prawie 17 godzin z niewielkimi przerwami.

Wyruszyliśmy na trasę we trójkę i dołączył się do nas Pająk na poziomce. Po drodze mijamy kolegę Patryka Wawryszuka jadącego w kategorii solo. Ulewa nie przechodzi a my wciąż jedziemy. Po jakimś czasie niepostrzeżenie gubi nam się Memorek. Okazuje się, że ma problemy żołądkowe i co jakiś czas stawał po drodze. Czekamy na niego na stacji benzynowej w Ostrowcu Świętokrzyskim, kiedy dojeżdża do nas, ruszamy wspólnie. Bardzo chcę aby ten strasznie dłużący się odcinek już się skończył; od Iłży do kolejnego punktu w Majdanie Królewskim jest aż 118 km.

Na punkcie w Majdanie Królewskim (PK Majdan Królewski) spotykam kilku śpiących i odpoczywających znajomych, m.in. Endriu i 4gottena. Krótko przebywamy na punkcie, aby za nadto się nie rozleniwić i szybko ruszamy w trasę.

Już o świcie sprawnie nawigujemy przez Rzeszów i meldujemy się na punkcie kontrolnym w tym mieście (PK Rzeszów). Punkt obsługuje znana już Lubelska Grupa Rowerowe – Rowerowy Lublin. Zaczynam kalkulować, że jeżeli utrzymam dotychczasowe tempo to będę w stanie poprawić swój poprzedni czas przejazdu z edycji 2014 BBTouru (54:11).

Wjeżdżamy na pierwsze większe podjazdy. Wiele ścianek jest krótkich, ale stromych. Za to deszcz wyraźnie słabnie, ale nie przestaje padać. Dojeżdżamy do punktu kontrolnego w Brzozowie (PK Brzozów), gdzie punkt jest zorganizowany przez miejscowe koło gospodyń wiejskich. Na punkcie zjadam wyborny żurek i pije dobrą kawę z załącznikiem w postaci domowej roboty ciasta.

Cały odcinek za Brzozowem poprzez Sanok pełen jest niezliczonej ilości podjazdów, które nieźle dają się odczuć po tylu już kilometrach w nogach. Do tego deszcz znowu nasila się i momentami pada tak mocno, że nie widać nic przed sobą. Tuż przed Ustrzykami Dolnym przez chwilę pada grad; spotykają nas chyba wszystkie rodzaje pogody.

Na ostatnim punkcie kontrolnym w Ustrzykach Dolnych (PK Ustrzyki Dolne) zjadam wyśmienity mus bananowy i żurek a do tego dwie kanapki. Mając w pamięci poprawę czasu przejazdu szybko opuszczam punkt i udaję się na trasę. Za mną zaraz rusza Wąski a ja staram się dogonić Memorka, który wyjechał kilka minut przede mną. Wyprzedzam go dopiero po kilkunastu minutach jazdy na jednym ze stromych podjazdów.

Odcinek do mety jadę już całkowicie sam. Znam dobrze tą część trasy, która mocno wyryła mi się w pamięci po ostatnim BBTourze. Nie szarżuje na podjazdach, które staram się pokonywać w równym, spokojnym tempie. Na zjazdach jest dość niebezpiecznie, gdyż duże prędkości, mokry asfalt i padający deszcz to nie jest optymalne połączenie. Mijam banery BBtour odliczające dystans do mety; najpierw 5 km a po jakimś czasie 2 km. I nareszcie upragniona META. Zrobiłem to, i to po raz drugi. Już wiem, że to nie koniec …

Czas netto - 40 godz. 23 min.
Czas brutto - 53 godz. 33 min.
Miejsce w kategorii Open - 54 (na 176 startujących)
Miejsce w Generalce - 78 (na 229 startujących)
555 km w 24 godz.
715 km jazdy bez snu







Komentarze
jarmik
| 16:28 niedziela, 4 września 2016 | linkuj cykloza nie mija, masz tylko przerzuty z nawrotami :), brawo za poprawę wyniku i odporność na deszcz, oj niełatwy rok!
GoralNizinny
| 21:10 sobota, 3 września 2016 | linkuj Gratulacje.
Ja bardzo liczyłem,że zejdziesz poniżej 50 godzin.To jest całkowicie w Twoim zasięgu.Kolejny raz spotkałem Twoja grupkę kibiców i to jest niesamowicie sympatyczne.Teraz czekam,aż Łukasz pociągnie grupę do boju :)
michuss
| 21:27 piątek, 26 sierpnia 2016 | linkuj Super, gratulacje! Miło było Cię poznać.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!