Info

avatar Blog rowerowy prowadzi Keto z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 164735.57 km Jeżdżę z prędkością średnią 25.65 km/h Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2017

Dystans całkowity:1626.57 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:57:44
Średnia prędkość:28.17 km/h
Maksymalna prędkość:61.35 km/h
Suma podjazdów:3461 m
Maks. tętno maksymalne:183 (100 %)
Maks. tętno średnie:143 (78 %)
Suma kalorii:36351 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:116.18 km i 4h 07m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
76.05 km
02:31 h 30.22 km/h:
Maks. pr.:50.61 km/h
Temperatura:27.0
HR max:159 ( 87%)
HR avg:131 ( 71%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1532 kcal

Po pracy

Środa, 12 lipca 2017 · dodano: 12.07.2017 | Komentarze 0

Trasa: Bydgoszcz - Osielsko - Niwy - 3x pętla (Żołędowo - Strzelce Górne - Jarużyn - Żołędowo) - Niemcz - Bydgoszcz

HZ - 28%
FZ - 67%
PZ - 5%
cad - 87
Kategoria 50-100 km, Canyon


Dane wyjazdu:
75.38 km
02:27 h 30.77 km/h:
Maks. pr.:54.48 km/h
Temperatura:25.0
HR max:175 ( 96%)
HR avg:139 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1729 kcal

Treningowo z Łukaszem

Sobota, 8 lipca 2017 · dodano: 09.07.2017 | Komentarze 0

Trasa: Bydgoszcz - Osielsko - Niwy - Jarużyn - Strzelce Górne - Włóki - Kozielec - Trzeciewiec - Zawada - Sienno - Dobrcz - Kotomierz - Nekla - Żołędowo - Niemcz - Bydgoszcz

HZ - 12%
FZ - 59%
PZ - 29%
cad - 87
Kategoria 50-100 km, Canyon


Dane wyjazdu:
74.27 km
02:28 h 30.11 km/h:
Maks. pr.:54.87 km/h
Temperatura:23.0
HR max:183 (100%)
HR avg:143 ( 78%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1722 kcal

Po pracy

Czwartek, 6 lipca 2017 · dodano: 08.07.2017 | Komentarze 0

Trasa: Bydgoszcz - Osielsko - Niwy - Jarużyn - Strzelce Górne - Włóki - Kozielec - Trzeciewiec - Zawada - Sienno - Dobrcz - Kotomierz - Nekla - Żołędowo - Niemcz - Bydgoszcz

HZ - 7%
FZ - 55%
PZ - 38%
cad - 83
Kategoria 50-100 km, Canyon


Dane wyjazdu:
616.22 km
24:12 h 25.46 km/h:
Maks. pr.:61.35 km/h
Temperatura:18.0
HR max:164 ( 90%)
HR avg:123 ( 67%)
Podjazdy:3461 m
Kalorie:15535 kcal

Pierścień Tysiąca Jezior 2017

Sobota, 1 lipca 2017 · dodano: 05.07.2017 | Komentarze 1

Trasa: Jeziorany - Mrągowo - Wydminy - Dowspula - Sejny - Wiżajny - Gołdap - Sztynort - Reszel - Termy Warmińskie - Świękitki

HZ - 50%
FZ - 45%
PZ - 5%
cad - 81

Zdjęcia z ultramaratonu

Startuję po raz kolejny w edycji Pierścienia Tysiąca Jezior. Dzień przed startem pogoda nie napawa optymizmem. Deszcz pada przez prawie cały dzień, a do tego wieje porywisty wiatr, przy mało komfortowej temperaturze. Nie wróży to nic dobrego na jutrzejszy start.

Sobotni poranek wita maratończyków pochmurnym niebem, ale bez opadów. Za to wiatr nie ustał, ale zanosi się, że będzie pomagał zawodnikom przez dużą część trasy.

Startuję bardzo późno, dopiero w osiemnastej grupie startowej o godzinie 9:25. Razem ze mną startują między innymi Mateusz Mika (nr 158) i Edward Radzikowski (nr 160), z którymi jak się później okaże przejadę praktycznie prawie całą trasę.

Już od samego startu rozpoczynamy jazdę spokojnym tempem w okolicach 30 km/h. Wiatr faktycznie pomaga, wieje albo w plecy lub z tyłu, po skosie, z boku. Przy takim układzie w ogóle nie czuć obciążenia wynikającego z jazdy.

Trasa tegorocznej edycji została poprowadzona w odwrotnym kierunku, w porównaniu do roku ubiegłego. Uważam, że była to dobra decyzja, bo najbardziej dziurawy i połatany odcinek trasy, z dużą liczbą przewyższeń pokonujemy na świeżo, jeszcze w pełni sił.

Sprawnie docieramy do pierwszego punktu kontrolnego w Jezioranach na 46 km i po podpisaniu listy, otrzymaniu wpisu oraz pieczątki do karty kontrolnej ruszamy dalej.

Na kolejnym, drugim punkcie kontrolnym w Mrągowie, na 102 km trafiamy na zawodników startujących w zawodach MTB, którzy zjeżdżając ostatnią prostą swojej trasy, mieszają się z uczestnikami naszego maratonu. Trochę to spowodowało problemów organizacyjnych, a zdarzały się momenty niebezpieczne, m.in. ostrego hamowania zawodników po to, aby nie wpaść na siebie.
Zrobiło się dość ciepło, tak że można było jechać na krótko. Wiatr cały czas sprzyjał, w efekcie czego prędkość na trasie wyraźnie wzrosła. W okolicach Mikołajek mijamy liczne ekipy samochodów rajdowych, wracających z tegorocznych mistrzostw 74 Rajdu Polski.

Mijamy na trasie kolejnych, pojedynczych zawodników z kategorii Solo i w końcu dochodzimy do licznej grupy około 10 zawodników. Przez wiele kilometrów jedziemy wspólnie w dobrym tempie, ale są momenty, że grupa zwalnia i przez dłuższy czas wyraźnie „zamula”. Po kolejnym takim „razie” odjeżdżamy reszcie w składzie Mateusz Mika, Edward Radzikowski, Jan Woś (nr 149) i ja. W takiej grupie jazda jest wyraźnie szybsza, bez rwanego tempa.

Jadę na pierwszej zmianie przez dłuższy czas i przy prędkości około 37 km/h nawet nie zauważyłem oznakowanego, trzeciego punktu kontrolnego w Wydminach (176 km). Gdyby nie koledzy, którzy wołali za mną, to z pewnością ominąłbym punkt. Orientujemy się też, że po drodze zgubił się nam Mateusz Mika. Później okazało się, że zerwał łańcuch i po naprawie doszedł do nas, ale dopiero na punkcie w Wiżajnach.

Jedzenie na punkcie w Wydminach, zarządzanym przez Janka Doroszkiewicza było wyśmienite. Zjadłem dwudaniowy obiad z rosołem i kurczakiem z pierogami, a do tego dodatkową porcję dużych pierogów na słodko. Rozmowy przeciągały się i ciężko było ruszyć w dalszą drogę. Ubieramy się już do nocnej jazdy i w momencie ruszania zaczął padać deszcz. Była godzina około 19-ej i od tego czasu deszcz padał z niewielkimi przerwami do poranka kolejnego dnia. Bilans pogody się wyrównał. Po 300 km bez deszczu i jazdy z wiatrem, dla odmiany jechaliśmy ponad 12 godzin i 300 km w deszczu oraz niesprzyjającym, zimnym wietrze.

Dalsza jazda przebiegała bez większej historii. Na trasie spotykaliśmy się głównie z Markiem Miłoszewskim (Memorek). Wyprzedzaliśmy go na trasie, a on doganiał nas na punktach kontrolnych. Jako, że startował w kategorii Solo to z wiadomych względów nie mógł jechać z nami.

Szybko się ściemniło i kolejne do zaliczenia poszły punkty kontrolne w Dowspudzie (240 km) i w Sejnach (305 km). Dojazd zwłaszcza do tego ostatniego strasznie mi się dłużył podczas jazdy długą, prostą krajówką, z niebezpiecznie wyprzedzającymi samochodami, szczególnie na litewskich tablicach rejestracyjnych.

Podczas jazdy nocnej wiatr zazwyczaj cichnie, ale nie tym razem. Pojawiły się mocne porywy do tego stopnia, że momentami rowerem rzucało na jezdni jak zabawką.

Do punktu w Wiżajnach (352 km) docieramy z dużą ulgą, wcześniej nieźle kombinując jak go skutecznie znaleźć. Według mnie był słabo oznakowany i przez myśl mi nie przeszło szukanie go po jeździe drogami szutrowymi. Na punkcie można było się trochę ogrzać i dobrze najeść. Część osób startujących spała na materacach, ale uważam, że w moim przypadku byłaby to zbędna strata czasu. Posiedzieliśmy dłużej niż zwykle i niechętnie ruszamy w drogę.
Pierwsze kilometry w przemoczonych ubraniach i wiejącym wietrze były bardzo zimne. Z czasem rozgrzaliśmy się i na wciąż padającym deszczu mozolnie nakręcamy kilometry do punktu w Gołdapie (400 km).

Zaczyna świtać i mam wrażenie, że robi się przeraźliwie zimno, co dodatkowo pewnie jest spotęgowane zmęczeniem i znużeniem na trasie. Gdy dojeżdżamy do punktu w Harszu (462 km) kompletnie mną telepie. Nie mogę się rozgrzać ciepłą herbatą i pierogami. W ubiegłym roku dla kontrastu punkt kontrolny w tym miejscu był zorganizowany na plaży, przy jeziorze, podczas upalnej pogody.

Do mety pozostało nam około 100 km, przez które, jak się później okaże będziemy dosłownie wlec się przez 5 godzin. Miałem wrażenie, że ta setka nigdy się nie skończy, jednak uratował mnie dodatkowy punkt kontrolny w Lidzbarku Warmińskim – Termy Warmińskie na 560 km. Tutaj trochę otuchy dodały rozmowy z obsługą i ciepła kawa.

Pozostał już tylko „sprint” do mety. Miejscami przestawało padać i niebo się przejaśniało. Zrobiło się też wyraźnie cieplej. Skutkiem tego wszystkiego morale się poprawiło i z takim nastawieniem dojechałem do długo wyczekiwanej mety.

Statystyka:
- liczba osób startujących – 191
- liczba osób, które się wycofały – 34
- zająłem 59 miejsce w generalce na 157 zawodników
- zająłem 32 miejsce w kategorii Open na 115 zawodników
- czas netto: 24:12
- czas brutto: 28:47




Medal za ukończenie ultramaratonu Pierścień Tysiąca Jezior.

Kategoria > 200 km, Canyon, Maratony